Horror w Kosowie..
Kosovia Kosów Lacki - Kolektyw Oleśnica
3 - 4 ( 3 - 1 )
Bramki : Stanisławowski x 3 , Rucikowski
Relacja w rozwinięciu..
Z zespołem Kosovii graliśmy już niejednokrotnie w ramach rozgrywek B klasy. Bilans poprzednich spotkań to 4 zwycięstwa Kosovii i dwa Kolektywu. Piłkarze z Kosowa 22 razy trafiali do naszej bramki przy 14 trafieniach naszego zespołu. Jak widać po statystykach , tak samo mieliśmy w głowach a mianowicie wiedzieliśmy , iż zdobyć punkty w Kosowie to arcytrudne zadanie ale jednocześnie wykonalne. Sobotni mecz rozpoczął się dla nas fatalnie. Gospodarze już w trzeciej minucie wyszli na prowadzenie. Co prawda już cztery minuty później wyrównał Stanisławowski ale niestety jak się potem okazało to wszystko na co było nas stać w pierwszej połowie. Miejscowi po kilku minutach ponownie wychodzą na prowadzenie a w ich poczynaniach widać było pewność siebie i chęć rozstrzygnięcia meczu jeszcze przed przerwą . Kiedy w około 30 minucie widniał wynik 3-1 , rywal ciągle napierał a w naszych szykach obronnych bez żółtej kartki był już tylko Żydak , wizja zdobycia punktów wydawała się nie możliwa a naszym celem po woli robiło się zachowanie honoru i jak najmniejszy wymiar kary.
Piętnaście minut , które odmieniły Kolektyw
W przerwie trener nie mówił zbyt wiele , zrobił zmiany w defensywie zdejmując Gajowniczka i Pawlaka, którzy zagrożeni byli kartkami i powiedział jedno zdanie : " Już kiedyś przegrywaliśmy tu 3-1 do przerwy i wygraliśmy 3-4, dało się wtedy da się i teraz, walczymy do końca!! "
Tak też się stało, na drugą połowę wychodzi jakby "inny " Kolektyw, zmotywowany i z wiarą w sukces. Już w 50 minucie futbolówkę do bramki Kosovii strzałem głową pakuję nasz kapitan i łapiemy kontakt. Mecz dalej toczył się na połowie przeciwnika a Stanisławowski z Rucikowskim raz po raz nękali ich obrońców. W 70 minucie obrońca z Kosowa po raz drugi ogląda żółty kartonik i pozostaje nam 20 minut gry w przewadze.Ataki Kolektywu nasilają się. Bramka na 3-3 wisiała w powietrzu od dobrych kilkunastu minut i "spadła" na niecały kwadrans przed końcem po strzale głową Rucika. Co było nie do pomyślenia w pierwszej połowie, teraz to zawodnicy Kosovii w ciemno wzięli by remis co znowu na tym etapie meczu nie zadowala naszych chłopaków , którzy za wszelką cenę walczą o realizację słów trenera wypowiedzianych w przerwie. W 90 minucie futbolówka odbija się od obrońcy, potem od słupka i trafia pod nogi Rucikowskiego, który staje oko w oko z pustą bramką i na tablicy mamy.......................................dalej remis. Dlaczego?? ..nie takie rzeczy piłka widziała . W przed ostatniej minucie doliczonego czasu gry Paweł sam sobie ratuję nie powiem co:) i popisuję się pięknym strzałem w poprzeczkę po którym piłkę do bramki dosłownie wpycha nasz trener a naszych zawodników ogarnia szał radości.
Skład : Jajszczak, Gajowniczek (45 ' Markowicz Albert), Żydak, Polak, Pawlak Adrian ( 45' Zarankiewicz), Pycek Jarosław, Wojda, Pycek Sylwester, Pilich ( 90 ' Pawlak Kamil) , Rucikowski, Stanisławowski
Niewątpliwie zwycięstwa takie jak to sobotnie smakują najbardziej, po raz kolejny okazuję się ,że póki piłka w grze wszystko możliwe. Zobaczyliśmy tu dwa oblicza Kolektywu , ta pierwsza gdzie byliśmy jak przysłowiowe dzieci we mgle i ta druga gdzie mgła już opadła a nasi zawodnicy dorośli . Cały zespół zasługuję na pochwałę ale najbardziej cieszy powrót trenera, którego w takiej dyspozycji chcielibyśmy oglądać zawsze. Niestety za tydzień z Błękitnymi będziemy sobie musieli radzić bez niego ale za to do gry wróci Karasiński.
Motywacji na pewno nie zabraknie, w końcu zagramy u siebie no i Panowie...bronimy lidera!!!!:)