- autor: komar1990, 2017-08-11 17:44
-
Watra Mrozy - Kolektyw Oleśnica
2 - 3 ( 0 - 2 )
Bramki : Rucikowski Paweł, Stanisławowski Kamil, Pilich Marcin
Skład : Kublik, Pawlak Adrian, Markowicz, Zarankiewicz, Pawlak Adam ( 46' Kot), Stanisławowski, Marko (60' Pycek Sylwek), Pilich, Pycek Jarek, Rucikowski, Karasiński
Żółte kartki: Markowicz Albert, Pilich Marcin,
Relacja w rozwinięciu..
Tym razem było spokojnie, obeszło się bez wyzwisk i podchodzenia miejscowych kibiców pod autokar. Fanatycy Watry wyraźnie zapomnieli,że ich ulubieńcy zaczynają już ligowe zmagania i trybuny świeciły pustkami. Sam mecz rozpoczęliśmy dobrze, to nasi zawodnicy częściej bywali pod bramką rywali , ale bliżej zdobycia gola byli gospodarze w około 20 minucie. Dośrodkowanie z rzutu rożnego, strzał głową z 11 metra i tylko świetna interwencja Kublika uratowała nas przed utratą bramki. Strzelanie rozpoczęliśmy w 30 minucie, w środku pola piłkę dostaję Stanisławowski, dogrywa do Pawlaka a Adam z kolei do Rucikowskiego, który pięknym strzałem z 25 metra umieszcza futbolówkę w prawym narożniku bramki miejscowych. Po raz kolejny po strzeleniu bramki spuszczamy z tonu i chwilę później zawodnik Watry prowadząc piłkę indywidualnie od połowy boiska dochodzi do groźnego strzału, na nasze szczęście się myli ale to,że nikt go nie zatrzymał, chociażby faulem, będzie dobrym materiałem dla trenera na poniedziałkowy trening. Na 5 minut przed przerwą trafiamy po raz drugi, w dogodnej sytuacji do strzału znajduję się Karasiński ale zachowując spokój dostrzega jeszcze lepiej ustanowionego trenera , który strzela tzw "pasem" i mamy 0-2 schodząc na przerwę. Drugą odsłonę również zaczynamy dobrze , już 5 minut po wznowieniu gry , Rucik dośrodkowuje w pole karne a tam głową strzela Pilich i mogło się wydawać po meczu. Mogło ale tak nie było. Watra po stracie trzeciej bramki chyba postawiła wszystko na jedną kartę, grali wysoko, szybko i składnie. Na około pół godziny totalnie zdominowała boisko strzelając w tym czasie dwie bramki, serwując nam tym samym nerwową końcówkę. Kolejny horror za nami ale na szczęście z happy endem i pierwsze punkty w okręgówce stały się faktem.