Podlasie Sokołów Podlaski - Kolektyw Oleśnica
1 - 1 ( 0 - 0 )
Bramka : Stanisławowski Kamil
Kartki Żółte : Rucikowski Paweł , Pawlak Adrian
Kartki czerwone : Markowicz Albert (dwie żółte), Pilich Marcin
Skład : Jajszczak Wojciech, Pawlak Adrian, Polak Michał, Pawlak Adam( 72' Denis Kot), Pliwka Hubert, Pycek Sylwek(80" Pucyk Marcin),Stanisławowski Kamil, Pilich Marcin, Dzięcioł Adrian, Rucikowski Paweł
Relacja z meczu w rozwinięciu ..
Wesela, praca, szkoła i jedno nieodpowiedzialne zachowanie. To wszystko złożyło się na to, że do Sokołowa wybraliśmy się w zaledwie 14 osobowym składzie. Na ławce rezerwowych mieliśmy zatem tylko trzech zawodników w tym początkującego bramkarza i Pucyka , który nie dalej jak miesiąc temu zakończył przygodę z piłką . Tak jak się spodziewaliśmy to Podlasie od pierwszych minut rzuciło się do ataków na bramkę Jajszczaka, my cofnęliśmy się do bardzo głębokiej defensywy a swoich ewentualnych szans mieliśmy szukać w kontratakach. Za wiele ich jednak nie było a naszym głównym zadaniem było przerywanie ataków gospodarzy co wychodziło nam całkiem dobrze. W 25 minucie doszło piłka zatrzepotała w naszej bramce ale dzięki przytomnej postawie trójki sędziowskiej gol został nieuznany, spalony. Do przerwy bez bramek. Na drugą połowę wyszliśmy z takim samym założeniem ale w tej części meczu już częściej bywaliśmy na połowie przeciwnika. W 60 minucie spotkania z boiska wylatuje Markowicz za drugą żółtą, sędzia się wahał ale ostatecznie po dokładnym sprawdzeniu numeru na koszulce Alberta wyciągnął kartonik po raz drugi. Napór miejscowych wzrastał z każdą minutą a gra w osłabieniu na pewno nam w tym nie pomagała. Piłkarze z Sokołowa swego dopięli w 80 minucie , zamieszanie w polu karnym, piłka odbita na przed pole a tam dopada do niej napastnik miejscowych i mamy 1-0. Biorąc pod uwagę całokształt meczu , grę w osłabieniu , można było stwierdzić ,że już po meczu. Nic bardziej mylnego, nie wczoraj, żebyśmy zawsze wkładali tyle serca w mecz. Pięć minut do końca , rzut wolny na 25 metrze , do piłki podchodzi Dzięcioł i po jego świetnym strzale ,Antoszczuk paruję futbolówkę przed siebie a tam dopada do niej Stanisławowski i.......w Sokołowie szok, remis. Minutę po wyrównaniu akcję sokołowian w nieprzepisowy sposób przerywa Pilich, sędzia główny po raz kolejny przekłada kartkami i po raz kolejny z niepewnością wyrzuca naszego zawodnika z boiska. No to gramy w 9 , łatwo nie było ale to my w końcówce byliśmy bliżej trzech punktów, pięknym rajdem popisał się Stanisławowski mijając trzech zawodników byłego czwarto ligowca ale w ostatniej chwili Podlasie uratowało się przed sensacją . W końcówce dochodzi do nerwowej sytuacji, gdzie z doliczonych trzech minut robi się ponad pięć , ale i to nie zmieniło już końcowego rezultatu.